Jeszcze rano zaistniała groźba, iż zaplanowany zabieg termoablacji odbędzie się dopiero w poniedziałek w związku z komplikacjami stanów innych pacjentów. Antek jednakże wciąż był przygotowywany do operacji — rano otrzymał sterydy oraz transfuzję płytek (choć jak się później okazało chirurgom wystarczy 50 tys./µl, a to anestezjolodzy wymagają 100 tys./µl), więc spełniał również kryteria do użycia metody inwazyjnej.
Na szczęście ostatecznie zabieg się odbył i został przeprowadzony z użyciem metody laparoskopowej — przeprowadzający zabieg prof. Studniarkek (z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego) przezskórne trafił w zmianę i wypalił ją, jednakże zaznaczył (tak jak uprzednio), iż przy tak powiększonej zmianie (3 cm) istnieje prawdopodobieństwo konieczności powtórzenia zabiegu w celu całkowitego wypalenia zmiany.
Antoś wrócił z bloku operacyjnego po ~2 godzinach i z pominięciem oddziału pooperacyjnego, jako że szybko zaczął dochodzić do siebie. Po godzinie 15 zaczął już jeść. Niestety wieczorem zaczęła go męczyć mocna biegunka i koniecznym było podanie Smecty.
W poniedziałek odbędzie się kontrolne badanie USG i podejmowane będą dalsze decyzje o ew. konieczności powtórzenia termoablacji, lub nawet konieczności wycięcia zmiany, a także wypisaniu ze szpitala.